Nie tylko z trybuny i nie tylko posłowie w Parlamencie Europejskim mówią tak:
1. Mówić trzeba cały czas - tak by nikt nie przerwał, by nikt nie pomyślał, że się nie znamy. To my narzucamy ton i tematykę. Pytania dopuszczamy gdy tego chcemy.
2. Rzucamy haczyki. Może dziennikarze się złapią: robimy aluzję do brexitu, np, gdy jesteśmy urzędnikiem, że Brytyjczycy są w sytuacji podbramkowej, może ktoś o tym napisze. Może wywoła to efekt motyla. Ktoś coś powtarzając wzmocni. I to Brytoli przestraszy.
3. Jako urzędnicy mówimy: my w PE uważamy. Robimy z siebie kogoś ważniejszego niż jest. Może nabierzemy naiwnego i zmanipulujemy.
4. A jako poseł możemy zdezawuować znaczenie komisji parlamentarnej konkurenta, o którym wiemy, że za chwilę będzie rozmawiał z tymi samymi dziennikarzami.
Ale dziennikarz znający techniki retoryczne i techniki manipulacji nie zawsze da się nabrać i złapać a może poszczególne haczyki wyłapać i opisać.
moja garść refleksji po wizycie w PE w Brukseli miesiąc temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz