piątek, 12 lutego 2021

Powrót Schetyny na czarnym koniu

Donalda Tuska ze snu wyrwał telefon o 4.23 w nocy. Na ekranie migał napis: B I U R O !! P I L N E, dzwonek przyporządkowany do tego numeru telefonu, z którego dzwoniono tylko w wyjątkowych sytuacjach to ulubiona piosenka Donalda Tuska z młodości - Płonie stodoła Czesława Niemena. - Panie Przewodniczący - brzmiał w słuchawce dramatycznie głos asystentki - młodej demokratki z Kutna, odbywającej staż w Trójmieście. - Nie wiem jak to powiedzieć, ale coś się wydarzyło... - . -   Słucham - powiedział spokojnie szef EPL. - Telekonowała MKB - kontynuowała asystentka. - Mówi, że gdy karmiła Pana konia, to ugryzł go rumak stojący w boksie obok i zaczął podjadać owies - . - Jak to, przecież, tam w stajni stoi tylko mój koń? - kontynuował spokojnie PDT. - Mieliśmy Panu nie mówić, żeby Pan się nie martwił. Jest Pan taki zmęczony. Ale kilka godzin po tym jak wrócił Pan na białym koniu, pojawił się kolejny. - Kto na nim przyjechał? - . - Nikt - . - Nikt? - . - Nikt, ale koń miał przypiętą do siodła karteczkę, coś w rodzaju dowodu rejestracyjnego, tam było wpisane nazwisko - . - Jakie? - zapytał drżącym głosem Tusk. - Pan go zna - , - Powiedz mi kto to jest, jestem dużym chłopcem, nie potnę się. - Przecież Pan wie -. - Nie wiem -. Kto... -. - Grzegorz Schetyna - . - Nie chce mi się z Tobą gadać - powiedział PDT i odłożył słuchawkę. - Kto dzwonił kochanie, co się stało? - zapytała leżąca obok PDT żona Małgorzata. - Wiesz słońce. Grzegorz też wrócił. Na czarnym koniu. Czy chcę być czarnym koniem? -. - Nie wiem, ale nie lubie jak mówisz do mnie "słońce". Leżeli, jeszcze chwilę a na suficie odbiały się pomarańczowe migające światła samochodów odśnieżających ulice Sopotu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz