Mark Brzezinski wreszcie dostał zgodę PL MSZ na zostanie ambasadorem USA w PL. Podobno już zamówił dekoder TVN.
Jednym z problemów, nieoficjalnie, było jego polskie obywatelstwo. PiSowi to przeszkadza, a normalnie każdy kraj powinien się cieszyć z takiej sytuacji. Mark Brzezinski nie jest obywatelem PL a ta sprawa to wynik fobii i urojeń naszej władzy.
Czemu więc PiS wpadł w furię? Nie zdziwiłyby mnie oznaki furii ze strony Rosji: jak to? Polacy i Amerykanie to de facto jeden naród? To groźne! Jak Iwan!. Ale może PiS nie swoją furię reprezentował.
Bo Mark Brzeziński nie musi uczyć się Polski. O Polsce rozmawiano pewnie u niego w domu przy obiedzie a może nawet po polsku. Wnosi do dyplomacji transatlantyckiej czucie Polski, które wynosi z domu, tej Polski o którą walczył jego ojciec z wrogiem po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Mark Brzezinski jest trochę ambasadorem trochę insiderem.
Dlatego na Kremlu nie wystrzeliły korki od szampana, wystrzeliły bezpieczniki i włączyły się lampki ostrzegawcze. Bo w Warszawie jest gość, który ma pojęcie o rozgrywkach geopolitycznych, ostry zawodnik. Ni to Amerykanin, ni to Polak. Wyczulony na każdy prorosyjski flirt. Czujący wojnę hybrydową i ruski ład.
A do tego nie ma innej opcji. Polacy zakochają się w naszym Marku Brzezińskim. Wystarczy, że raz odezwie się po polsku. A to oznacza koniec suwerennościowej narracji podszytej posłuszeństwem ruskiemu Carowi, którą zaraziły nas zabory a PiS karmi. Polacy poczują, że nasza suwerenność to NATO i UE podparta unią personalną z USA w osobie Marka Brzezińskiego.
!
OdpowiedzUsuń