Blogi wojny - świadectwa wojny czy mistyfikacja?
Zapiski na piasku
Skutki konfliktów zbrojnych to nie tylko zmiany geopolitycznego status quo, postęp techniczny oraz rozwój strategii militarnych. Konflikt epoki mediów wpływa na ich kształt. Pierwsza wojna w Zatoce Perskiej zrewolucjonizowała przedstawianie działań zbrojnych przez telewizję. Skala relacji 24 godziny na żywo w CNN z linii frontu była czymś dotychczas niespotykanym, choć pierwsze relacje z frontu amerykanie oglądali już podczas wojny w Wietnamie. Drugi konflikt iracki miał wpływ na Internet. Powstało nowe zjawisko – blogi wojny.
Scott Rosenberg – publicysta internetowego magazynu Salon.com twierdzi, że blog jest jedną z form „nowego dziennikarstwa”, czyli rodzajem publicystyki, która odbywa się z pominięciem redaktorów, cenzorów, wydawców i innych osób mogących wpłynąć na to, co blogger chce powiedzieć. Choć zdaniem Rosenberga bloggerzy nie zakładają rywalizacji z zawodowymi mediami i dziennikarzami, to z pewnością odbierają im część odbiorców. W pewnej mierze blogi zdobywają zaufanie odbiorców, bo ci mają poczucie, że mówi do nich ktoś bliski, podobny do nich szary człowiek, a nie dziennikarz – osoba obca zabierająca głos ex cathedra.
Ekipy telewizyjne przed wojną w Iraku zostały przypisane do konkretnych oddziałów wojskowych. Mogły korzystać niemal ze wszystkich możliwych środków technicznych: wideotelefonów, telefonów satelitarnych, kamer noktowizyjnych a nawet wozów bojowych przerobionych na potrzeby mediów. Środki łączności z których korzystali dziennikarze należały do armii, więc dziennikarze nie mogli informować skąd nadają. Armia wyposażyła korespondentów wojennych w kamizelki kuloodporne, hełmy oraz kombinezony przeciwchemiczne. Zapewniła im także przeszkolenie. Ceną za komfortowe warunki pracy była utrata niezależności wynikająca z dyskretnej kontroli armii. Było to zgodne z polityką sekretarza stanu USA Donalda Rumsfelda.
Czemu żołnierze blogują?
Armia amerykańska podłączona jest do sieci komputerowej Nippernet (Nonsecure Internet Protocol Network) oraz sieci Army Knowledge Online. Ta druga jest siecią zabezpieczoną przed włamaniami i z niej najczęściej korzystali żołnierze by kontaktować się z rodzinami oraz przeglądać strony WWW. Były tylko dwa ograniczenia. Żołnierze nie mogli rozsyłać pornografii oraz przekazywać szczegółów działań wojennych. To właśnie dzięki tym sieciom żołnierze prowadzili „blogi wojny”. Wirtualne pamiętniki to dowód na bezsilności dowódców wobec Internautów w mundurach. Wprawdzie cenzura wojenna już w 1991 roku, podczas „Pustynnej Burzy”, nie zdołała przeszkodzić dziennikarzom CNN w przeprowadzeniu relacji z nalotu na Bagdad, bo uczynili to z dachu hotelu w centrum miasta, ale po raz pierwszy nie cenzurowane wiadomości przekazywali opinii publicznej sami żołnierze, korzystając na dodatek z wojskowego sprzętu. Dowództwo przymykało jednak oczy na prowadzenie przez nich wirtualnych pamiętników, bo nadmierne restrykcje mogłyby obniżyć morale armii i skierować przeciw niej opinię publiczną, która mogłaby podejrzewać, że wojsko coś ukrywa. Ponadto blogi żołnierzy były swego rodzaju wentylem bezpieczeństwa pomagającym rozładować emocje, stres i niezadowolenie oraz doskonałym źródłem wiedzy o stanie ducha żołnierzy dla generalicji.
Wojna okiem żołnierza
Blog pisane przez żołnierzy pokazują wojnę widzianą oczami poruczników, kaprali lub sierżantów będących na froncie. Mężczyzna w archaicznym hełmie z okresu II Wojny Światowej z kubkiem w dłoni wita nas uśmiechem na blogu sierżanta Strykera. Co popijam? – widnieje pytanie w nagłówku bloga. Serwis jest dziełem zbiorowym kilku zwykłych żołnierzy, którzy brali udział w operacji irackiej. Jej twórcy już wrócili do kraju, ale bloga prowadzą nadal. – Prezydent Bush i sekretarz obrony Rumsfeld poprosili ONZ o pomoc. O! Tak! I znów wracamy do tych samych gości, którym zawdzięczamy utopię w Bośni i Kosowie – krytykuje politykę administracji Sparkey – jeden z autorów. Blog sierżanta Strykera to dzieło małej redakcji, przypomina raczej publicystyczny magazyn niż pamiętnik. Archiwum jest podzielone na działy, które poza wojną w Iraku dotyczą m.in. operacji afgańskiej lub bieżącej polityki. Dział Cassus belli poświęcony jest zagadnieniom poprzedzającym iracką operację i dylematowi, czy Saddam posiada broń masowego rażenia. – Nie rozumiem przeciwników wojny, choć wątpię czy demokracja którą tam zbudujemy przetrwa po naszym wyjeździe, zawsze jest nadzieja – dzieli się swoją refleksją w dziale Polityka Stryker. Dział afgański opiera się głównie na przedrukach z prasy. – Bomby amatorskiej produkcji wybuchły 40 jardów od amasady USA w Kabulu, nie znalazłem o tym żadnej informacji w mediach poza serwisem Stripes – pisze Stryker. - Władze twierdzą, że to ćwiczenia – dodaje.
Wojna okiem oficera
Blog porucznika Smasha nie przypomina dzieła prostych żołnierzy. Oficer często odwołuje się do religii i historii. W jego zapiskach jest też miejsce na refleksję. Ale i w jego pamiętniku nie brakuje opisów codziennego życia. - Dziś dzień św. Patryka, a więc chodzę ubrany na zielono – żartuje na swoim blogu, nawiązując do koloru piwa popijanego w tym dniu. Notka powstała 3 dni przed początkiem operacji irackiej. - Tak naprawdę noszę jednak mundur w barwach pustynnych, ale wiele elementów mojego wyposażenia jest nadal w klasycznie oliwkowym kolorze. Dziś na obiad mieliśmy pieczonego kurczaka, ubite ziemniaki i sałatkę jarzynową a na deser domowe ciasteczka. Tak opisuje żołnierską codzienność. Sielankowy nastrój u porucznika Smasha występuje jednak rzadko - Wciąż pracujemy po 13-14 godzin dziennie. Wiadomości o zabitych i rannych powodują sprzeczne emocje – czytamy pod koniec marca. Porucznik jest idealistą, zna swoje miejsce w szeregu. - Nie graj polityka. Jesteś w wojsku nie w kongresie - pisze odpowiadając na maila jednego z kolegów. W swej postawie apolitycznego żołnierza bywa czasem niekonsekwentny. W liście otwartym, który napisał do prezydenta Francji mówi, że Amerykanie i Francuzi połączeni są podobnymi wartościami i podobną tradycją wolności.Oficer jest też osobą religijną. – Pozostaniesz w moich myślach i modlitwach – pisze po śmierci kolegi, który zginął w kolizji dwóch helikopterów. W jego modlitwach są też bliscy i on sam. Teraz por. Smash jest już w kraju. Pisze o atmosferze przed spodziewanym huraganem na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. - Nigdy nie widziałem Waszyngtonu w stanie takiej histerii z powodu pogody -. Może więc porucznik Smash nie istnieje, a blog powstaje w Pentagonie?
Wątpliwe autorstwo
– Blogi są nieporadne ale autentyczne, opisują szczegóły a nie strategię czyli to interesuje zwykłych ludzi – uważa Laura Behrens, ekspert medialny z firmy Gartner G2. Nie znajdziemy w nich rozpraw o strategii i przemyśleń znad mapy sztabowej. Są wśród blogów wojennych dzieła indywidualne i zbiorowe, takie jak pamiętnik sierżanta Strykera, który redaguje wraz z kilkoma innymi sierżantami, kapralem i kapitanem. Żołnierze opisywali np. udrękę, jaką było obowiązkowe noszenie kombinezonów przeciwchemicznych w pięćdziesięciostopniowym upale lub ironicznie komentowali militarne fascynacje projektantów mody pod wpływem wojny w Iraku. Blog mógł być redagowany przez wywiad lub Pentagon, a także być zwykłą mistyfikacją podszywającej się pod świadka wojny osoby żyjącej z dala od niej. Mimo, jak podają różne źródła, w czasie działań w Iraku nawet aż 73% amerykanów wierzyło w prawdziwość „wojennych” pamiętników. Zapiski porucznika Smasha wzbudziły podejrzenia m.in. dlatego, bo takie samo nazwisko nosił jeden z bohaterów kreskówki Simpsonowie. Ponadto opisywane przez niego spotkanie z dziennikarzem, który rzekomo rozpłakał się na wieść, że żołnierze planują zatelefonować z pożyczonego im przez niego telefonu do rodziny poległego kolegi wydała się czytelnikom zbyt łzawa i nieprawdziwa, czemu dali wyraz w komentarzach.
Okiem mieszkańca Bagdadu
Nie był wolny od takich podejrzeń także blog opisujący wojnę z perspektywy mieszkańca oblężonego miasta. Prawie trzydziestoletni nauczyciel z Bagdadu, który przyjął pseudonim Salam Pax, składający się ze słów oznaczających po arabsku i łacinie „pokój” przekazywał wiadomości o zbliżającej się do stolicy Iraku ofensywie koalicji antysaddamowskiej. Salam Pax potępiał w swoim pamiętniku wojnę, ale z drugiej strony wyrażał opinię, że bez interwencji z zewnątrz obalenie Saddama Husaina nie byłoby możliwe. - Dziś w TV wywiad z ministrem spraw wewnętrznych. Ściszam do zera. Nie mam ochoty tego słuchać – pisał w marcu. – Pomoc humanitarna trafia do handlarzy zamiast do szpitali, dostają ją ludzie przypadkowi – pisze w innym miejscu. Bloga ozdobił grafika przedstawiająca Statuę Wolności na tle flagi Iraku. Ponieważ autor bloga zamieścił w nim tekst identyczny ze znajdującym się na internetowej stronie brytyjskiego Instytutu Wojny i Pokoju, zrodziło to podejrzenia o autentyczność jego tożsamości, choć mógł skopiować tekst i do bloga wkleić. Podejrzenia wzbudził też perfekcyjny angielski oraz umiejętność posługiwania się Internetem rzadka wśród Irakijczyków.
Okiem dziennikarza
Blogi zakładali także dziennikarze - wolni strzelcy, chcący zachować całkowitą niezależność. Korzystając z laptopa i satelitarnego telefonu relacjonowali wydarzenia z samego środka konfliktu. Christopher Allbritton wyjechał do Iraku na konto własne i swoich czytelników, którzy złożyli się na jego wyjazd. Relacjonował wydarzenia irackie tylko na swoim blogu. Ten sposób przekazywania wiadomości z wojny nie zrodził się spontanicznie, o swoim planie informował jeszcze przed rozpoczęciem działań. – Nowo wyzwolone miasto stało się miejscem gwaru i radośći, która była hamowana od 35 lat. Miasto było jednym z miejsc programu arabizacji kurdów. Wczoraj tak samo jak w Bagdadzie, w centralnym parku miasta tłum obalił pomnik Saddama Hussaina. Wokół szyi dyktatora obwiązano kabel i przewrócono monument – pisał 10 kwietnia z wyzwolonego Kirkuku.
W kwietniu tego roku aż trzy blogi dotyczące konfliktu Irackiego znalazły się w pierwszej piątce najlepszych blogów magazynu Forbes. Na piątym miejscu znalazł się blog Sallama Paxa, na miejscu trzecim zapiski Christophera Allbrittona, a na miejscu drugim blog przeciwnika wojny będącego amerykańskim żołnierzem podczas pierwszej wojny w zatoce.Czy wojenne pamiętniki będą pisać także polscy żołnierze z Iraku?
Marcin Matuzik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz