Refleksje po seminarium dla dziennikarzy w Parlamencie Europejskim:
LUDZIE:
Ludzie Parlamentu Europejskiego, zarówno posłowie i urzędnicy mówią. Mówią ciągle. Nie sposób im przerwać i zadać pytanie. Raz z sensem, raz bez sensu, ciekawie i nudno, ale mówią. Wiarygodnie i mitomańsko, persfazyjnie i informacyjnie. Mówią, mówią, mówią. Ilość nie zawsze przechodzi w jakość.
Posłowie:
Posłom z tym do twarzy, mają o czym mówić, mówią ciekawie, w końcu są parlamentarzystami. Sporo pracują, wgryzają się w materie nad którymi pracują, i mają swoje wizje i poglądy. Czasem można wtrącić się ze swoim pytaniem.
Urzędnicy:
Ale urzędnicy (niektórzy) wypadają źle. Sprawiają wrażenie nieprzyjemnych lub niekompetentnych. Takich, co uderzyła im do głowy sodówa, nadrabiają konfabulacją i gadulstwem brak wiedzy lub traktują dziennikarzy jak półidiotów, którzy bezkrytycznie napiszą to co powiedzieli, a potem jacyś np. brytyjscy politycy to przeczytają z trzeciej ręki i nawet się przestraszą. Starają się coś przemycić, ale zapomnieli że jest strefa Schengen - także w informacji. Jak są nieprzygotowani, to trochę budzą litość, utrudnia to zadanie nawet prostych pytań. To nieprzygotowanie to nie do końca ich wina - jest duża rotacja w tej robocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz