W 2005 roku latem cała Polska obklejona była plakatami "Prezydent Tusk" i "Premier z Krakowa". Ten drugi wisiał nawet na jakiejś ciężarówce z prosiakami gdzieś pod Miechowem na "siódemce". Potem Platforma i Tusk minimalnie przegrali wybory z PiS-em i Kaczyńskim.
Widziałem Tuska jesienią tego samego roku, jak w jednym z warszawskich klubów gardłował, walczył, zagrzewał do boju. Spadł z konia i jak najszybciej chciał na niego wsiąść z powrotem. Był poobijany ale pełen woli walki i energii. Za dwa lata był Premierem a kilka lat później Przewodniczącym Rady Europejskiej.
A na przegranej PO i ja zyskałem. Ktoś miał wygrać a przegrał. Coś miało wyjść a nie wyszło. Za to ktoś widział jak działam i zaproponował mi inną pracę w Warszawie. Ale to już inna bajka. (Prawdziwa )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz