czwartek, 30 listopada 2023

Szymon

 

Tego ranka marszałek Szymon spędził w wannie około godziny. Od kiedy ma nową łazienkę trudno mu z niej wyjść. To prezent od żony. Gdy po raz pierwszy prowadził obrady Sejmu, do łazienki wkroczyła ekipa remontowa i urządziła łazienkę marszałkowską. Na ścianach umieszczono wtedy szklane mozaiki z portretami słynnych marszałków: Piłsudskiego, Paulusa, Focha.  Kurki od ciepłej wody oznaczyły białe orły na czerwonym tle a do zimnej symbole UE lub miniatury orderu Orła Białego. Przycisk dozownika mydła przybrał kształt laski marszałkowskiej a umywalka kształt Sali plenarnej Sejmu. – Kochanie, w naszym nowym domu będą dwie łazienki. Królewskie – powiedziała do Szymona Ula całując go w policzek gdy wychodził w szlafroku z godłem Polski z łazienki. Szymon ledwo ukrył konsternację ale nic nie powiedział. Chciał uniknąć awantury lecz napięcie w nim narastało. Od kiedy w domu jest kapitan i marszałek spór kompetencyjny narasta.

Słońce rozświetlało powłokę śniegu, który spadł w nocy. Bezchmurne niebo przecinały smugi spalin Migów 29 startujących z Mińska Mazowieckiego. Ula uroniła łzę zasłaniając firankę. Dziś nie leci.

- Kochanie! – usłyszała głos Szymona za plecami. –Pan z wnioskiem formalnym? – odpowiedziała. – Czy skończyła się moja ulubiona herbatka? Szymon pokazywał puste pudełko na którym widniał wagonik londyńskiego metra i napis OnlyLondon. Tę herbatę można kupić tylko w centrum handlowym na Tottenham. – No nic. Wypiję liptonka – rzekły smutnym głosem Szymon. To śniadanie przebiegało w milczeniu, przerywanym raz po raz zdawkowymi wymianami grzecznościowych zdań. – Gdzie się podział nasz ogień, uczucie, namiętność? – myślała UIa. – Lecę do robo – rzekł Szymon. Czarny mercedes z kierowcą już czekał przed domem. Pocałował Ulę w usta i wtedy poczuła, że to uczucie dalej płonie. Że on nie ma kochanki o którą musi być zazdrosna, której na imię polityka.

W gabinecie marszałka trwało posiedzenie prezydium sejmu. – Przepraszam za spóźnienie – w drzwiach pojawiła się wicemarszałek Dorota Niedziela, otrzepująca śnieg z zielonego, modnego płaszcza. – Za karę zgłaszam się na ochotnika do prowadzenia porannej sesji – zażartowała. Wszyscy się roześmiali. – Niestety, nie może Pani Marszałek. Będzie debata o niedzieli. Handlowej. Ma Pani konflikt interesów – puścił oko lekko uchylając okulary lecz kwestię wygłosił poważnym zimnym głosem. Wszyscy się roześmiali a najgłośniej wicemarszałek Zgorzelski. – Piotrek ustąpi Ci miejsca po południu, bo jedzie na delegację do Zgorzelca – i znów wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Szymon tym razem postanowił na salę plenarną przejść przez korytarz. Lekko podskakiwał, tańczył, wszystko w życiu mu się układało i szło świetnie.  – Witam mistrza – usłyszał za plecami głos Donalda Tuska. – Witam wicemistrza – odpowiedział i Panowie roześmiali się. Krótka rozmowa o kalendarzu, datach, planach jak technicznie rozegrać parę spraw. Na schodach pojawił się Borys Budka. Wyraźnie zasmucony. – Co się stało Borys? – zapytał Donald. – Wiecie, nie wiem co o tym myśleć. Spotkałem obok szatni posłankę Muchę i powiedziała do mnie:  ach ty miśku, ty złośniku, ty mała świnko. Lecę zadzierając kiecę! – i pobiegła śmiejąc się na posiedzenie komisji. – Co chciała w ten sposób wyrazić? – zamyślił się Borys. – Nie przejmuj się, znam Aśkę dobrze, pogadam z nią na posiedzeniu klubu – rzekł Szymon. Donald stał tylko i trzymał palec na ustach zamyślony. – No nic chłopaki , lecę mam mnóstwo papierologii – Borys odszedł dostojnym krokiem. – Chyba mamy kandydata na szefa zespołu parlamentarnego ds. sztucznej inteligencji – rzekł poważny Donald. Szymon spojrzał wielkimi oczami. Panowie wybuchli śmiechem. – Borys nie tylko nie rozumie polityki, kobiet też – podsumował Szymon.

- No wiesz, to wszystko przemija, carpe diem, jak mawiają starożytni, co będziesz robił jak Mateusz przestanie już na dobre być premierem? – mówił Marek Suski do wicemarszałka poprzedniej kadencji Terleckiego. – Nie wiem stary, dostałem propozycję od producentów robiących serial dla Netflixa by zagrać epizod w serialu Pies Baskerwillów – reaktywacja. Szukam nowych dróg by nie zabiła mnie apatia i nuda – odpowiadał marszałek Terlecki.

W tym czasie Ula włożyła jasnoniebieskie jeansy, wełniany sweter z dużym kołnierzem z wielbłądziej wełny, przypinając do niego srebrną broszkę w kształcie Miga21 i niebieskie buty New Balance. Chwyciła telefon. Po kilku sygnałach męski, niski głos odpowiedział : - Cześć Ula - . – Półkowniku, mogę na popołudnie zabrać maszynę? – Dokąd lecisz? – odpowiedział zdziwiony głos w telefonie. – Londyn, sprawa prywatna, może potem jeszcze Paryż. Przed 18 będę. . – No dobra, ale powiesz mi co? No i jak to rozpiszemy? – Zakupy, fryzjer, chcę coś zrobić dla marszałka - . – Rozumiem. Lot treningowy, proszę tylko wypełnij starannie dokumenty -. – Dzięki – Ula odetchnęła.

Na Heathrow lądowała w lekkiej mgle. Ale widoczność była dopuszczalna. Podstawa chmur 800m, widoczność 1300. Lekko tylko pod ścieżką lądowania. Nie mogła wyczuć maszyny po remoncie. W warsztacie zamontowali nowe komputerowe sterowanie lotkami. Działało znacznie szybciej niż stare na linki. Maszyna była bardziej wrażliwa, jak sportowy bolid Formuły 1. – Wrażliwy jak my, kobiety – pomyślała. Postawiła maszynę obok boeinga Richiego Sunaka. Pozdrowiła machaniem ręki Jima – pilota maszyny premiera. Znali się ze szkolenia pilotów na Florydzie. Szybko popędziła przez korytarze lotniska omijając kontrole wprost na stację metra pod terminalem. Pół godziny jazdy kolejką drzemała. Raz po raz otwierała oczy widząc wsiadających i wysiadających pasażerów. Zadowoleni z życia londyńczycy. Robotnicy, studenci, maklerzy i kilku vipów anonimowo ukrywających się za czarnymi okularami lub kołnierzami płaszczy. Rozpoznała piosenkarza Eda Scheerana i aktorkę Annę Friel. Najbardziej ją zdziwiło, że ktoś ją rozpoznał. O autograf poprosiły ją uczennice z prywatnej szkoły w dzielnicy Ealing.

Szymon wracał do domu limuzyną. Poprosił kierowcę by dał głośno radio. RMF MAXXX nadawało utwory Jaya-Z. Śmiał się pod  nosem wspominając wystąpienie posła Brauna a raczej to, że schodząc z mównicy nucił pod nosem piosenkę Myslovitz: - O Peggy Brown, o Peggy Brown, kto ciebie ukochać będzie umiał - . Dostrzegł, że Ci politycy przybierający różne pozy to zwykli ludzie, gdyby nie polityka – żmija, relacje z nimi byłyby zupełnie inne. – O! moja ulica – pomyślał jadąc Marszałkowską.

Szymon wszedł do pustego domu. – Ula! – zawołał. Zdziwiony rozglądał się po zimnym nie  nagrzanym pomieszczeniu. Niepokoił się. Na szczęscie trwało to tylko chwilę. Pod dom podjechał ciemnoróżowy Jeep jego małżonki. – No jesteś! - . – Proszę! – rzekła Ula mrugając okiem i rzucając w stronę Szymona tekturowe pudełko. Szymon trzymał w ręce jeszcze nie odpakowane z folii nowe pudełko ulubionej herbaty.  – Dla Ciebie to robię złośniku! – powiedziała pieszczotliwym głosem lecz nie umiejąc ukryć pretensji do kapryśnego męża podniosła lekko głos. Szymon roześmiał się przypominając sobie wymianę słów z Borysem Budką. – Nowa fryzura! – zauważył. W tym momencie wygrał, jak ważne głosowanie. Zauważył a to znaczyło że awantury dziś nie będzie. – Prosto z Paryża! - . Szymona zatkało. – Byłaś w Paryżu? … W Lo…ndynie też? – cedził słowa. – Ale jak? Jak zdążyłaś - . Szymon napalił w kominku. Tej nocy ogień nie tylko w nim będzie płonął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz