Nie jestem psychologiem ale zauważam, iż zbyt długa izolacja powoduje, że wypowiedzi publiczne, nawet ludzi wybitnych zaczynają przypominać wypowiedzi bohaterów filmu Upadek (Der Untergang),którzy za długo siedzą w bunkrze. Dziś obejrzałem wywiady z dwoma wybitnym politykami i odniosłem wrażenie, że głupawka i lekki rozstrój logiki narastają.Do tego snucie dziwnych opowieści podszytych nie wiadomo czym. I brak odpowiedzialności za słowa, a tego można od byłego dyplomaty wymagać. Może przykrywają bezradność? Może to reakcja obronna organizmu i psychiki? A może ktoś wypił piwo zanim usiadł przed kamerą?
Od pewnego czasu śledzę też podobne w klimacie wypowiedzi na społecznościowiaku mojego ulubionego krytyka filmowego.
Presja i brak wizji tego co będzie dalej, strach, obawy, powoduje pewnego rodzaju skrzywienie myślenia i wyrażania się.
Rano w radiu słuchałem ulubionych wybitnych dziennikarzy. Spór przerodził się w uszczypliwości. Nie było tam argumentów, ironii, lekkości, uśmiechu. Trochę zaczęło to przypominać przedszkole lub gołębnik by nie rzec kurnik.
A jak ja znoszę izolację. Najgorsze były dla mnie pierwsze tygodnie. Do Wielkanocy. Spowodowane też przemęczeniem poprzednich tygodni i kilkoma innymi drobiazgami.
Podświadomość podpowiada mi: bądź optymistą, umysł też. Ale czasem serce krwawi, wpadam w panikę a może raczej paniczkę. I chyba stałem się mniej wrażliwy, optymistyczny, kreatywny i spokojny. Za co Was wszystkich przepraszam. Szczególnie CIebie i CIebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz