Szedłem ulicą. Zaczęło padać. Wiatr, coraz mocniejszy, coraz chłodniejszy. Biegłem. Obok stała stacja benzynowa. Wszedłem. W środku już schroniło się kilkoro innych zmarzniętych osób. Zamówiłem hot-doga. Uprzejma sprzedawczyni zapytała: jakie sosy. Keczup i musztarda, jak zwykle - odpowiedziałem. Inni też jedli hot-dogi, przeglądali prasę, rozmawiali. Co chwilę podchodził ktoś do kasy i płacił za paliwo. Cieszyliśmy się, że znaleźliśmy schronienie, jak rozbitkowie na niespokojnym morzu. Chmury powoli odchodziły w dal. Wyszło słońce. Na niebie pojawiła się tęcza. Ale nie taka kolorowa. Biało-czerwona szarfa rozdarła niebo. Poczułem się nie tylko bezpieczny ale i dumny i pełen nadziei, że po burzy wychodzi słońce. Nad głową dostrzegłem logo z białym orłem. Tak. To był Orlen. Do budynku wszedł mężczyzna w prostokątnych okularach i ciemnoszarym garniturze. W klapę marynarki miał wpiętą biało-czerwoną flagę na której przysiadł orzełek. Dzień dobry - powiedział. - Płacę za paliwo z instrybutora czwartego - rzekł do sprzedawczyni. - Widzę, że Państwu udało się schronić przed burzą? - rzekł do nas. - Proszę jeszcze kawę dla wszystkich - powiedział do sprzedawczyni. - Dla Pana za pół ceny - odpowiedziała. Staliśmy jeszcze chwilę i rozmawialiśmy. - Muszę wracać do obowiązków - powiedział i podał każdemu rękę. Odszedł w stronę samochodu elektrycznego wyprodukowanego pod Wąchockiem. Chromowany zderzak odbijał promienie zachodzącego słońca. - Co to za człowiek - powiedziała starsza kobieta. - Co to za człowiek - powiedziała młoda matka karmiąca piersią niemowle. - Co to za człowiek - rzekł mały chłopczyk podbijający piłkę na której widniał napis: szkółke piłkarską sponsoruje Orlen. - To był Obajtek - odpowiedizałem. - Daniel obajtek - dodał pracownik Elektrowni Ostrołęka, który wpadł na stację w czasie przerwy.
Zacny Pan
OdpowiedzUsuń