Tego ranka marszałek Szymon spędził w wannie około godziny.
Od kiedy ma nową łazienkę trudno mu z niej wyjść. To prezent od żony. Gdy po
raz pierwszy prowadził obrady Sejmu, do łazienki wkroczyła ekipa remontowa i
urządziła łazienkę marszałkowską. Na ścianach umieszczono wtedy szklane mozaiki
z portretami słynnych marszałków: Piłsudskiego, Paulusa, Focha. Kurki od ciepłej wody oznaczyły białe orły na
czerwonym tle a do zimnej symbole UE lub miniatury orderu Orła Białego.
Przycisk dozownika mydła przybrał kształt laski marszałkowskiej a umywalka kształt
Sali plenarnej Sejmu. – Kochanie, w naszym nowym domu będą dwie łazienki. Królewskie
– powiedziała do Szymona Ula całując go w policzek gdy wychodził w szlafroku z
godłem Polski z łazienki. Szymon ledwo ukrył konsternację ale nic nie
powiedział. Chciał uniknąć awantury lecz napięcie w nim narastało. Od kiedy w
domu jest kapitan i marszałek spór kompetencyjny narasta.
Słońce rozświetlało powłokę śniegu, który spadł w nocy.
Bezchmurne niebo przecinały smugi spalin Migów 29 startujących z Mińska
Mazowieckiego. Ula uroniła łzę zasłaniając firankę. Dziś nie leci.
- Kochanie! – usłyszała głos Szymona za plecami. –Pan z
wnioskiem formalnym? – odpowiedziała. – Czy skończyła się moja ulubiona
herbatka? Szymon pokazywał puste pudełko na którym widniał wagonik londyńskiego
metra i napis OnlyLondon. Tę herbatę można kupić tylko w centrum handlowym na
Tottenham. – No nic. Wypiję liptonka – rzekły smutnym głosem Szymon. To
śniadanie przebiegało w milczeniu, przerywanym raz po raz zdawkowymi wymianami
grzecznościowych zdań. – Gdzie się podział nasz ogień, uczucie, namiętność? –
myślała UIa. – Lecę do robo – rzekł Szymon. Czarny mercedes z kierowcą już
czekał przed domem. Pocałował Ulę w usta i wtedy poczuła, że to uczucie dalej
płonie. Że on nie ma kochanki o którą musi być zazdrosna, której na imię
polityka.
W gabinecie marszałka trwało posiedzenie prezydium sejmu. –
Przepraszam za spóźnienie – w drzwiach pojawiła się wicemarszałek Dorota
Niedziela, otrzepująca śnieg z zielonego, modnego płaszcza. – Za karę zgłaszam się
na ochotnika do prowadzenia porannej sesji – zażartowała. Wszyscy się
roześmiali. – Niestety, nie może Pani Marszałek. Będzie debata o niedzieli.
Handlowej. Ma Pani konflikt interesów – puścił oko lekko uchylając okulary lecz
kwestię wygłosił poważnym zimnym głosem. Wszyscy się roześmiali a najgłośniej
wicemarszałek Zgorzelski. – Piotrek ustąpi Ci miejsca po południu, bo jedzie na
delegację do Zgorzelca – i znów wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Szymon tym razem postanowił na salę plenarną przejść przez
korytarz. Lekko podskakiwał, tańczył, wszystko w życiu mu się układało i szło
świetnie. – Witam mistrza – usłyszał za
plecami głos Donalda Tuska. – Witam wicemistrza – odpowiedział i Panowie
roześmiali się. Krótka rozmowa o kalendarzu, datach, planach jak technicznie
rozegrać parę spraw. Na schodach pojawił się Borys Budka. Wyraźnie zasmucony. –
Co się stało Borys? – zapytał Donald. – Wiecie, nie wiem co o tym myśleć.
Spotkałem obok szatni posłankę Muchę i powiedziała do mnie: ach ty miśku, ty złośniku, ty mała świnko.
Lecę zadzierając kiecę! – i pobiegła śmiejąc się na posiedzenie komisji. – Co chciała
w ten sposób wyrazić? – zamyślił się Borys. – Nie przejmuj się, znam Aśkę
dobrze, pogadam z nią na posiedzeniu klubu – rzekł Szymon. Donald stał tylko i
trzymał palec na ustach zamyślony. – No nic chłopaki , lecę mam mnóstwo papierologii
– Borys odszedł dostojnym krokiem. – Chyba mamy kandydata na szefa zespołu
parlamentarnego ds. sztucznej inteligencji – rzekł poważny Donald. Szymon
spojrzał wielkimi oczami. Panowie wybuchli śmiechem. – Borys nie tylko nie
rozumie polityki, kobiet też – podsumował Szymon.
- No wiesz, to wszystko przemija, carpe diem, jak mawiają
starożytni, co będziesz robił jak Mateusz przestanie już na dobre być
premierem? – mówił Marek Suski do wicemarszałka poprzedniej kadencji
Terleckiego. – Nie wiem stary, dostałem propozycję od producentów robiących
serial dla Netflixa by zagrać epizod w serialu Pies Baskerwillów – reaktywacja.
Szukam nowych dróg by nie zabiła mnie apatia i nuda – odpowiadał marszałek
Terlecki.
W tym czasie Ula włożyła jasnoniebieskie jeansy, wełniany
sweter z dużym kołnierzem z wielbłądziej wełny, przypinając do niego srebrną
broszkę w kształcie Miga21 i niebieskie buty New Balance. Chwyciła telefon. Po
kilku sygnałach męski, niski głos odpowiedział : - Cześć Ula - . – Półkowniku,
mogę na popołudnie zabrać maszynę? – Dokąd lecisz? – odpowiedział zdziwiony głos
w telefonie. – Londyn, sprawa prywatna, może potem jeszcze Paryż. Przed 18
będę. . – No dobra, ale powiesz mi co? No i jak to rozpiszemy? – Zakupy,
fryzjer, chcę coś zrobić dla marszałka - . – Rozumiem. Lot treningowy, proszę
tylko wypełnij starannie dokumenty -. – Dzięki – Ula odetchnęła.
Na Heathrow lądowała w lekkiej mgle. Ale widoczność była
dopuszczalna. Podstawa chmur 800m, widoczność 1300. Lekko tylko pod ścieżką
lądowania. Nie mogła wyczuć maszyny po remoncie. W warsztacie zamontowali nowe
komputerowe sterowanie lotkami. Działało znacznie szybciej niż stare na linki.
Maszyna była bardziej wrażliwa, jak sportowy bolid Formuły 1. – Wrażliwy jak
my, kobiety – pomyślała. Postawiła maszynę obok boeinga Richiego Sunaka.
Pozdrowiła machaniem ręki Jima – pilota maszyny premiera. Znali się ze
szkolenia pilotów na Florydzie. Szybko popędziła przez korytarze lotniska
omijając kontrole wprost na stację metra pod terminalem. Pół godziny jazdy
kolejką drzemała. Raz po raz otwierała oczy widząc wsiadających i wysiadających
pasażerów. Zadowoleni z życia londyńczycy. Robotnicy, studenci, maklerzy i
kilku vipów anonimowo ukrywających się za czarnymi okularami lub kołnierzami
płaszczy. Rozpoznała piosenkarza Eda Scheerana i aktorkę Annę Friel.
Najbardziej ją zdziwiło, że ktoś ją rozpoznał. O autograf poprosiły ją
uczennice z prywatnej szkoły w dzielnicy Ealing.
Szymon wracał do domu limuzyną. Poprosił kierowcę by dał
głośno radio. RMF MAXXX nadawało utwory Jaya-Z. Śmiał się pod nosem wspominając wystąpienie posła Brauna a
raczej to, że schodząc z mównicy nucił pod nosem piosenkę Myslovitz: - O Peggy
Brown, o Peggy Brown, kto ciebie ukochać będzie umiał - . Dostrzegł, że Ci
politycy przybierający różne pozy to zwykli ludzie, gdyby nie polityka – żmija,
relacje z nimi byłyby zupełnie inne. – O! moja ulica – pomyślał jadąc
Marszałkowską.
Szymon wszedł do pustego domu. – Ula! – zawołał. Zdziwiony
rozglądał się po zimnym nie nagrzanym
pomieszczeniu. Niepokoił się. Na szczęscie trwało to tylko chwilę. Pod dom
podjechał ciemnoróżowy Jeep jego małżonki. – No jesteś! - . – Proszę! – rzekła Ula
mrugając okiem i rzucając w stronę Szymona tekturowe pudełko. Szymon trzymał w
ręce jeszcze nie odpakowane z folii nowe pudełko ulubionej herbaty. – Dla Ciebie to robię złośniku! – powiedziała
pieszczotliwym głosem lecz nie umiejąc ukryć pretensji do kapryśnego męża
podniosła lekko głos. Szymon roześmiał się przypominając sobie wymianę słów z
Borysem Budką. – Nowa fryzura! – zauważył. W tym momencie wygrał, jak ważne
głosowanie. Zauważył a to znaczyło że awantury dziś nie będzie. – Prosto z
Paryża! - . Szymona zatkało. – Byłaś w Paryżu? … W Lo…ndynie też? – cedził słowa.
– Ale jak? Jak zdążyłaś - . Szymon napalił w kominku. Tej nocy ogień nie tylko
w nim będzie płonął.